Tak wygląda najdroższa część Eurobiznesu! Małe domki z wieżyczkami, strome brukowane ulice, budynki przytulone do dramatycznych skał, a w nich wydrążone tunele.
To nie tak jak myślisz
Luksemburg nie wychodzi na przeciw temu co można sobie o nim wyobrażać.
Nikt nie spodziewa się starówki, która wije się na kilku poziomach tworząc wysokie i niskie i jeszcze niższe miasto, które oddzielają kilkudziesięciometrowe klify. Z nich wystrzelono mosty i wiadukty kolejowe, same w sobie będące fascynującym widokiem. Ktoś postanowił pozdrowić kolejarzy jedną z piękniejszych panoram miasta. Dobrze zrobił.
Miasto z góry na dół
W górnym grodzie będzie nocował książę, tam będzie zbierał się parlament, tam będą się prezentowały zaśniedziałe na niebiesko kamienice w stylu paryskim. Na dole zaś będą małe przytulne domki, w środku kryjące restauracje i puby. Na górze będą się prężyć dumne podwieszone mosty, z których patrzy się w dół na drzewa. Pod nimi znajdą się urocze kładki przerzucone nad strugami wody, takie w sam raz na spacer. W górze będzie puszczało się fajerwerki, a na dole co roku jazz będzie żył na ulicach*. Ten kontrast jest tak przyjemny dla oka, że jedną z największych atrakcji staje się winda publiczna łącząca te dwa mikorkosmosy.
Chłopcy lubią bawić się w bazę – czasem wyjdzie z tego miasto
Oddzielać je będzie ogromna skała, podziurawiona jak ser. To są Clasemates du Buck, czyli wydrążona twierdza. To na jej szczycie 900 lat temu powstał gród Luksemburg, a w niej powstała twierdza. Jej budowę w XVII rozpoczęli uwielbiający drążyć dziurę w całym Hiszpanie, a pogłębili pasjonujący się w tym Francuzi, co dokończyli Niemcy do spółki z Austriakami. Tak o to powstała jedna z najgenialniejszych twierdz Europy, skutecznych do tego stopnia, że broniący jej Austriacy poumierali z głodu, a nie od kul francuzów. Skutki nadefektywności.
Pachnie pieniędzmi
A tą widać też całkiem nieźle w dzielnicy bankowej. Tam stoi jeden z najsłynniejszych budynków w kraju czyli Europejski Bank Inwestycyjny. Jego budynek przypomina trochę poznański dworzec główny, też jest takim chlebaczkiem. Tylko jemu nie wolno robić zdjęć, bo ochrona goni. Wokół niego ciągnie się dzielnica szklanych domów. Jest w niej filharmonia, tak dezinfekcyjnie biała, że hipnotyzująca. Jest tam też parę innych budynków, które swoją niedostępnością mówią wprost, że są ważne. Tak ważne, że ulice je otaczające wydają się martwe, ożywające tylko w porze lunchu. Ma się wrażenie, że ta dzielnica bierze udział w artystycznym performansie i może dlatego to tutaj znajduje się Centrum Sztuki Współczesnej. Bardzo dobre centrum, schowane w budynku zaprojektowanym przez człowieka, który odważył się zbudować szklaną piramidę w Luwrze.
Jednak Luksemburg to nie jest miasto biurowców i wiele firm to docenia. Niektóre bawią się wręcz w chowanego i kucają pośród kamieniczek dolnej starówki, tak jak znajdujący się w Grund Microsoft, który łatwo przegapić. Inne uciekły jeszcze bardziej za miasto, zostawiając tymczasem miejsce dla największej atrakcji miasta. Przynajmniej zdaniem jego mieszkańców.
Lunapark – pełne szaleństwo
Scheurfreunde, czyli jedno wielkie wesołe miasteczko. Rozbijające się w sierpniu przyprawia cały kraj o dreszcze i o niczym innym się tam już nie mówi. Liczą się tylko diabelskie młyny, strzelnice, elektryczne samochodziki i pop corn. Luksemburg się tym autentycznie podnieca.
Może i dobrze, bo dzięki temu człowiekowi jeszcze łatwiej się zgubić w jego dużo bardziej fascynujących zakamarkach. Najwyżej zajdzie się do pałacu, który jest domem spokojnej starości, albo w jakiś blaszany tunel, który jest całkiem dobrą restauracją.
Luksemburg ma w zwyczaju wypadać dość niespodziewanie, więc niezależnie od oczekiwań i tak człowieka urzeknie.
*Jedną z najciekawszych imprez tematycznych jest Otwarty Festiwal Jazzowy, który odbywa się w Luksemburgu w wakacje. W Grund (dolnej części starówki) ulice wypełniają dźwięki saksofonów, trąbek i gitar. Niestety bywa strasznie tłoczno.

Informacje praktyczne
Luksemburg ma bardzo skomplikowaną historię związaną z II Wojną Światową i mimo, że Wielka Księżna podporządkowała się Niemcom, naród starał się przeciwstawiać. Za co zapłacili kilkoma rozstrzelaniami i bombardowaniem z rakiet V2.
Warto zajrzeć do Centrum Sztuki Współczesnej, mają świetne zbiory a jego budynek zlany ze starym fortem, w którym znajduje się muzeum historii miasta to architektoniczna perełka.
A jeśli komuś mało muzeów warto można zajrzeć do Muzeum Luksemburskiego Ruchu Oporu, całkiem prężnie działającej organizacji.
Luksemburg idzie w skrajności jeśli chodzi o ceny, takie rzeczy jak transport publiczny to 4 euro za bilet pozwalający podróżować po całym kraju, natomiast szklanka zwykłego piwa może kosztować 8 euro.
Miasto nie jest całkiem ogromne, ale spędzi się w nim bardzo przyjemne dwa, trzy dni. Panorama starówki otoczonej stromymi wąwozami jest jedną z najpiękniejszych w Europie. Zaraz za Toruniem.
Dojazd na lotnisko i z jest dość łatwy, autobusy są dość częste.
Do Luksemburga łatwo też dojechać za pomocą autobusów Flipco i Flixbus, które łączą miasto m.in. z Brukselą Charleroi i Frankfurtem nad Menem.
Ceny 2017
Jedyny w mieście hostel to około 25 euro za dzień.
Danie dnia około 10-15 euro.
Pamiątkowa koszulka 20 euro.
Piwo w sklepie 1euro za puszkę 0,33l
Wejście do Centrum Sztuki Współczesnej 9 euro.
Bilet autobusowy: 2 euro dwugodzinny, 4 euro całodniowy.
W odpowiedzi na “Rzucając w Luksemburg”
[…] byliśmy głodni Najlepsze restauracje serwujące lokalną kuchnię znajdują się w Luksemburgu w Grund i w Vianden przy rzece. Oczywiście z tych, które widziałem.Osobiście polecam […]