Odchylony na krześle czuję się jak na łódce unoszącej się w sercu jednej z najsłynniejszych stolic świata.
Gdy czasem zamykam oczy po prostu przenoszę się do Madrytu.
Miasta, które docenia się z pewnej odległości. Bo nie oszukujmy się, na pierwszy rzut oka nie jest ono najładniejsze w Hiszpanii. Barcelona oszałamia nieziemskim planem ulic, w którym pochowane są perełki wyobraźni Gaudiego. Sewilla kryje w sobie tajemniczą magię Bliskiego Wschodu połączoną ze znajomym europejskim pięknem. Światła San Sebastian zahipnotyzują nawet ocean.
Czemu Madryt tak dobrze się wspomina?
Bo ma taki ludzki charakter. Bo ma wiele twarzy i różne humory. Bo potrafi zupełnie bezinteresownie pomóc i poprawić humor, albo i zupełnie nagle zdenerwować.
Madryt jest kumplem ludzi młodych. Nawet metro zamienia się w miejsce gdzie otwierane butelki zwiastują rozpoczęcie weekendu. Tutaj można zniknąć w niezwykłych klubach nocnych, w buzującym miasteczku uniwersyteckim, albo w uliczkach kolorowych dzielnic. Za dnia jedne z najsławniejszych galerii świata za darmo pochwalą się swoimi zbiorami. W gorące popołudnie ogródki knajpek przyniosą ochłodę w szklance Tinto de Verano. Wieczorem opera skusi biletami tańszymi nawet o 250 euro! A noc rozpocznie się od późnej kolacji w tym samym barze, w którym rano jadło się śniadanie.
Wszystko idzie mu wybaczyć
Wybaczyć mu można nawet, że jak na tak ważną metropolię potrafi być strasznie opieszały. Ludzie mimo wszystko mają tutaj na wszystko czas. Banki są częściej zamknięte niż otwarte, a obsługa bardziej wroga niż przyjazna. A do tego upał i ostre słońce nie znają litości.
Wystarczy wtedy zakręcić w jedną z uliczek i znaleźć się w dzielnicy tak innej od poprzedniej jakby oddzielała je królicza nora. Jeżeli kogoś rażą turyści na Plaza Mayor to można się schować w Parku El Retiro. Można wyluzowanym chodzić hipsterskich i błyszczących dzielnicach jak Malasaña czy Chueca, albo wskoczyć w metro i wysiąść na Lavapiés, dzielnicy gdzie są tylko trzy rodzaje osób: turysta, diler i policjant. To taka dzielnica, w której przez pociąganie nosem z przeziębienia można zostać pomylonym z handlarzem kokainą.
Nie jest wstydem zachwycić się sklepami przy Gran Vía równie mocno co Prado czy Reina Sofía. Tutaj idąc do teatru można wylądować w siedmiopiętrowym klubie nocnym.* Tutaj można przeżywać spektakle na królewskiej scenie tak samo mocno jak spektakle Królewskich.

I da się go oswoić
Jest w Madrycie coś swojskiego. Trochę małomiasteczkowej ciszy wśród brukowanych uliczek, trochę szarych bloków, trochę tandetnych knajpek.
Dlatego gdy się go wspomina to ma się przed oczami ogromne Metropolis, które z łatwością można oswoić.
No ale czego spodziewać się po mieście, w którego herbie niedźwiedź zajada się poziomkami.
Rady praktyczne
*Jeden z najsłynniejszych klubów nocnych w Madrycie to Teatro Kapital, czyli stary teatr przerobiony na siedmiopiętrowy klub nocny, na którego głównej scenie niejedno może zdziwić, czasem nawet pozostawić pewien niesmak, między innymi: saksofonista, karlice tańczące Kankana, dysze dmuchające w publiczność zimnym powietrzem.
Madryt posiada jeden z najlepiej rozwiniętych systemów transportu publicznego w Europie. Metro jest czyste, zadbane i można w nim z łatwością dojechać do niemal każdego zaułka miasta, włączając w to dojazd na lotnisko. Mało tego każda osoba poniżej 25 roku życia ma prawo zakupić bilet miesięczny. Niestety jest to skomplikowany proces i znajomość hiszpańskiego jest przydatna, ale jest to warte zachodu jeżeli zostaje się w Madrycie na dłużej niż 4 dni. Dzięki tej karcie można dojechać nawet do Segovii i Toledo oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów perełek hiszpańskiej historii.
W linii nr 6 metra, tej która jeździ po okręgu, bardzo często można natrafić na botellón czyli znany polskiej publiczności biforek. Ludzie, którzy spotykają się pod wejściem do klubu schodzą na najbliższej stacji metra i wsiadają w ostatnie wagony tej linii rozkręcając tam imprezę. A to dlatego, że linia ta zatacza pełne koło i około godzinę później cała impreza wysiada na dokładnie tym samym przystanku i kieruje się do klubu nocnego.
Sklepy przy głównej ulicy miasta- Gran Vía znajdują się w przedwojennych kamienicach a ich oryginalny wystrój naprawdę robi ogromne wrażenie.
Osoby poniżej 25 roku życia są także uprawnione do tego aby kupić bilety na spektakl w Królewskiej Operze. Kosztują one zawsze 20 euro i można dostać miejsca nawet w najlepszych balkonach, których normalna cena wynosi nawet 300 euro.
W Madrycie jednym z najpopularniejszych miejsc jest sieć barów 100 Montaditos (100 kanapeczek). Nie jest to bar z gwiazdkami Michelin, ale za to piwo i Tinto de Verano kosztują euro za szklankę, a i do tego można coś przekąsić, a ceny też zaczynają się od 1 euro.
Ceny
Bilet miesięczny na wszystkie linie dla osób poniżej 25 roku życia: 20 euro.
Wstęp do Prado, Reina Sofía, Thyssen-Bornemisza: poniżej 25 roku życia za darmo, normalny bilet 8 euro.
3 odpowiedzi na “Rzucając we Wspomnienie Madrytu”
[…] do tego będą dwa miejsca w Madrycie. Pałac Królewski wraz z katedrą oraz Teatro Real, czyli królewski teatr. Obydwa są […]
[…] i chwała Toledo zniknęły w momencie, gdy na stolicę Hiszpanii wybrano zapyziałe miasteczko Madryt na przedmieściach potężnej siedziby Maurów i językowców, to jego splendor, waga i uroda […]
[…] a wtedy trzeba zapłacić za butelkę jednego i drugiego, niezależnie od tego ile się wypiło. W Madrycie natomiast szefowi restauracji będzie przeszkadzał laptop, na którym się pracuje i będzie […]