Szok
Szczęki nie mogłem zebrać z podłogi widząc dom, w którym urodził się Ioseb Besarionis Dze Dżugaszwili, znany wszystkim jako “wujaszek” Józef S.
Przez sam środek małego gruzińskiego miasteczka Gori pociągnięto szeroką aleję. Prowadzi ona w tylko jedno miejsce. Prosto do Socrealistycznego Akropolu, czyli kolumnady przypominającej Grób Nieznanego Żołnierza. Z tym, że w środku skrywa ona miejsce narodzin jednego z największych zbrodniarzy w historii.
Maleńką chałupkę szewca, wokół której przebudowano niemal całe miasteczko.*
Miał być rozmach…
Oczywiście sam pretensjonalny pomnik to byłoby za mało. Zakłamanie za życia wołało o fałszowanie historii po śmierci. Zbudowano temu pałac. Stojący w tle akropolu relikt złowieszczego imperium. W środku wisi atmosfera groteskowego pietyzmu, wyjęte z komunizmu biura dyrekcji muzeum z obrazem wodza na ścianach, wszechobecny półmrok i nachalny patos, które daje się niemal dotknąć. Będąc w środku można wciągnąć w nozdrza odrobinkę paranoidalnych czasów, w których to muzeum zostało zbudowane.
Tutaj cały czas się balansuje na cienkiej linie z tym co się o Józefie wie i z tym co ma się przed oczami. Propagandowe obrazy, nagłówki gazet, pocztówki i cała sala prezentów dla amatora fajek i ludobójstw. Z wszelkich zakątków świata, także i z Polski. Dla fanów zaglądania historii w codzienność jest jeszcze gratka: wizyta w pociągu. Bo ten wielki wódz bał się samolotów.
Co z tego dla miasteczka?
A miasteczko w którym się urodził?
Stare smutne Gori? Ma coś na kształt Bundestagu po drugiej stronie Alei Stalina i jest przygnębiającym miejscem, które powstało jeszcze przed narodzinami Chrystusa, a które śmiertelnie raniło trzęsienie ziemi na początku XXw. i radzieckie republiki w jego drugiej połowie. Po dawnej glorii miasta pozostała tylko patrząca na nią z góry forteca.
Zbrodniarze miewają ładne twarze…
I ciężko sobie wyobrazić to jak bardzo przeinaczył to miasto ten przystojny chłopak, którego zdjęcie z lat młodości wisi w pałacu w jego sercu. Aż wierzyć się nie chce, bo przecież z taką twarzą dzisiaj mógłby z łatwością siedzieć w Starbucksie i podrywać wszystkie przechodzące wokół kobiety. A jego zimne oczy miałyby jakiś magnetyzm. Może tylko ten portret mają w pamięci mieszkańcy Gori, którzy tak zaciekle bronili jego pomnika przed zburzeniem. Może tylko to zdjęcie pamiętają Gruzini chwalący Józefa obcokrajowcom.
A wystarczy spojrzeć na zdjęcie wąsatego Stalina przytulającego dziecko. Albo zdjęcie chłopaka, który jeszcze nazywał się Dżughaszwili. Tego gdzie ma oczy, których musiały się bać tak i matki sąsiadek jak i bezpańskie psy, teraz w spokoju leżące pod jego pomnikiem.
Wystarczy tylko tyle, aby odwrócić się na pięcie i na ten schowany za kolumnami dom napluć.**
Gdyby ktoś powiedział mi, że dom Józefa Stalina czymkolwiek mnie zaskoczy, to założyłbym się o zsyłkę na Gułag, że nie.
I skończyłbym na Sybirze…
*Gori wygląda jakby zostało specjalnie przebudowane 1957 roku, tak aby wszystko było podporządkowane muzeum ku czci Józefa Stalina. Tak jakby wyburzono wszystkie pozostałe kamienice oprócz tego jednego domku. Niestety nie mogłem nigdzie znaleźć potwierdzenia tej teorii, a i mój rosyjski nie był aż tak dobry, żeby miejscowi mieszkańcy umieli mi odpowiedzieć na to pytanie.
**OCZYWIŚCIE ŻE NAPLULIŚMY zarówno na dom jak i wewnątrz jego wagonu pociągowego, po prostu nasze sumienia by nam nie dały później zasnąć. Trzeba to jednak robić ukradkiem, tak żeby nikt inny nie widział, bo przyjeżdża tutaj dosyć sporo “fanów” Józefa.
Ważna notka:
Trzeba uważać ze zbyt pochopnym ocenianiem Gruzji i Gruzinów za ich podejście do Stalina. To nie jest tak, że wszyscy go uwielbiają, bo chociażby jego pomniki szybko burzono, a ten w Gori uchował się tylko przez protesty części mieszkańców, podczas gdy inni Gruzini chcieli się go pozbyć. W końcu przeniesiono go w nocy, po cichu, i postawiono na terenach muzeum. Osiągając w ten sposób kompromis. Polecałbym trochę wyrozumiałości w stosunku do Gruzinów samemu ją sobie argumentując na kilka sposobów:
Po pierwsze
Jest to mały kraj, który ma swoje kompleksy, większe i mniejsze, tak jak każde państwo. W ten sposób łatwiej im przymykać oko na zbrodnie Stalina, bo oprócz Katie Melua, jest on jedyną osobą z Gruzji znaną na świecie. I przez to gruzińskie ego jest trochę ugłaskane, bo może nie mają wielu gwiazd, ale za to urodził się tutaj ktoś kto zmienił całą Europę (jeśli nie świat). Francuzi wielbiący Napoleona daleko do Gruzinów nie mają.
po drugie
Nie znamy oficjalnego curriculum w edukacji gruzińskiej i tego jak okres Stalinizmu jak i wojnę się tutaj przedstawia. Trzeba pamiętać, że będąc jedną z Radzieckich Republik Gruzja była dużo mocniej indoktrynowana niż Polska i pewnie przywiązanie do Stalina to też są tego owoce.
po trzecie
Można spojrzeć na muzeum Stalina jako na sposób “sprawiedliwości dziejów”, owszem wejście jest płatne, ale przynajmniej tyle ma z tego kraj, w którym się narodził ten zbrodniarz. Po latach cierpienia z jego strony i życia pod butem Rosji, a zwłaszcza ZSRR, przez które to Gruzja boryka się z takimi problemami z jakimi się boryka, możliwość zarabiania na tym pieniędzy jest chociaż jakąś formą rekompensaty od losu. Nad samym muzeum zaś przez długi czas wisiał baner informujący o tym, że pałac w Gori jest przykładem zakłamywania historii. Warto o tym pamiętać.
Informacje praktyczne
Gori zostało przebudowane i ma dużo równoległych ulic, ale jazda po nim potrafi być męcząca a Google maps często zawodzi i znalezienie konkretnego adresu może być problemem. Lepiej uzbroić się w swój rosyjski, bo tabliczki z ulicami też są tylko w gruzińskim alfabecie.
W Gori znajduje się jedna z najlepszych restauracji w jakich jedliśmy. Jest niedroga, serwuje bardzo dobre jedzenie i ma świetne stoliki boksy, za którymi można się zamknąć i mieć trochę spokoju od ciekawskich spojrzeń. Nazywa się ona Berikoni i znajduje się przy ulicy 1 აკაკი წერეთლის ქუჩა jakby ktoś pytał.
Dojazd do Gori jest względnie łatwy, bo znajduje się przy głównej autostradzie między Tbilisi a Kutaisi.
W muzeum warto pytać o zniżki oraz przypominać się paniom, że razem z biletem studenckim/uczniowskim można wejść do wagonu Stalina stojącego na zewnątrz muzeum.
Ceny 2018
1 GEL= ok. 1,7 PLN
Wejście do muzeum:
Studenci: 10 lari z wejściem do wagonu Stalina
Dorośli 10 lari + 5 lari za wejście do wagonu stalina.
W restauracji:
Khinkali około 0,5 tetri za sztukę
Wino około 5 ;ari za kieliszek
Piwo około 4 lari za pół litra