Krowy na jezdniach, kozy na pasach, świnie na poboczach! Dziury, dziury, dziury! Brak asfaltu i jeszcze głębsze dziury! Krowie placki, zakręty, wzniesienia, urwiska!
Wszystko ch**j!
Bo na drogę wyjeżdża gruziński kierowca! I nic nie jest tam równie niebezpieczne. Jak te pachnące niedotrawioną czaczą*, wypchane po szyby rozrośniętym ego i ubezpieczone brakiem przeglądów pudełka kamikadze w rękach wariatów.
Niby ostrzegają
Przed przyjazdem do Gruzji niemal wszyscy są na tyle dobrze przygotowani, że jadą świadomi tego, że podkaukaskie drogi różnią się standardem od tych podalpejskich i że zobaczenie stada krów sunącego sobie spokojnie środkiem jezdni, nawet na krajówce, nikogo nie dziwi. A najmniej szokuje to, że te krowy, które robią to z takim dostojnym spokojem, że potrafią zatrzymać i szereg ciężarówek. Trąbienie, czy warczenie silnikiem niewiele daje. Krowa jest tutejsza. Ona wie.
Do tego te nawierzchnie. Wszystkie stare żarty o polskich drogach się przypominają, brakuje jedynie atrap polonezów w krzakach. Są za to znaki ostrzegające przed nieistniejącymi progami i radarami. Owszem, obwodnica Tbilisi zamienia się w pewnym momencie w żużlową rynnę, ale potem wraca do normy. Owszem można stracić podwozie na jednej z ogromnych wyrw w asfalcie. Owszem wsie są zapełnione bydłem, a krajówki wiecznie remontowane. Owszem, lecz można to jakoś przewidzieć, mieć te niespodzianki z tyłu głowy. W dodatku wszędzie się o tym czyta. Że uwaga. Że niebezpiecznie. Że inaczej i że biedniej.
Jednak ostrzeżenie przeciw-kutasowe powinno być
O mikroskopijnych penisach gruzińskich kierowców za to aż tyle nikt nie raczy opowiadać.
Sęk w tym, że i wszechświat i głupota ludzka nie mają granic. Tak o to, wsiadając za kółko w Gruzji zaczyna się tor przeszkód rodem z włoskiej gry o wąsatym hydrauliku, Mario. Człowiek ma tylko jedną przewagę, mianowicie lusterka. Użytkowanie tych skomplikowanych przedmiotów nie jest znane Gruzinom, dlatego mijając samochody, czy zmieniając pas trąbią. Migacze, to też zaledwie ozdoby. Wyprzedzanie na trzeciego to taka norma, że nawet nie warto się rozpisywać. Turyście zaś lusterka służą do tego, aby wyczajać tych co lubią się zakradać i wyprzedzać od strony pobocza. Do tego co i poniektórzy, lubią robić to w tunelach, a i najlepiej takich, co są położone gdzieś w górach. Tak żeby w razie czego sprzątnąć i samochód z naprzeciwka, jak i pasące się na zboczach kozy.
Punkty nie tylko za styl
Z resztą nie chodzi o sam styl, ale także o pojazdy, jakimi te manewry decydują się robić. Tak więc najlepszym autem terenowym wcale nie jest Land Rover, tylko Opel Corsa z drugiej połowy lat 90. “Terenowa Corsa” nie boi się żadnej dziury, a i na zakrętach jest bardziej stabilna. Wybór jak najbardziej logiczny na bezdroża (sarkazm jakby co). Natomiast bliżej miasta najbardziej liczyć się będzie szyk i elegancja. Stąd można znaleźć samochody, których okna będą sklejane papą dachową, albo i takie co wiozą kilkumetrowe pręty. Pomiędzy nimi cichutko będą przemykać hybrydowe Toyoty Prius.
Jak piracić to tylko ryzykując zdrowiem dzieci + bonus o kobietach
Wspomniane penisy rozrastają się chyba najszybciej, gdy na pokładzie pędzącego pod prąd samochodu siedzi cała rodzina. O wyprzedzaniu zdezelowanym samochodem z dziećmi na tylnych siedzeniach tylko wspomnę, bo słów brakuje. Do tego godnym polecenia jest przyglądanie się kobietom na siedzeniu pasażera. Te mają spojrzenia osób, które zaglądały śmierci w oczy tak często, że teraz pozdrawiają ją jak sąsiada w drodze do sklepu. Ich twarze są tak blade, jakby krew sama schodziła w inne partie ciała, aby nie było problemu z ewentualnym rozpoznaniem zwłok już po nieudanym manewrze męża.
Te twarze ożywają tylko w jednym momencie. Szok atakuje je znienacka, gdy w wynajętym samochodzie jakiś turysta pozwala swojej żonie prowadzić, a sam siada sobie z tyłu i czyta książkę. Czy tacy ludzie nie rozumieją, że w Gruzji to po prostu nie uchodzi?! Kobieta za kółkiem? I to innym niż to od wrzeciona?!
Tutaj po co ciekawszym manewrze drogowym, kierowca wysiada, opuszcza spodnie i robi zdjęcie swojej ‘męskości’.**
Niech cały świat wie!
Oczywiście nie wszyscy gruzińscy kierowcy są debilami i mordercami. Ale to nie o tych jest ten tekst.
*czacza to rodzaj gruzińskiego bimbru
**to trochę żart, nieżart, bo raz zdarzyło nam się mijać faceta, który samochód zatrzymał, wysiadł i miał opuszczone spodnie. To o zdjęciu to tylko domysły.
Informacje praktyczne
W Gruzji panują przewidywalne ograniczenia:
50 km/h w terenie zabudowanym,
110 km/h na autostradach
90km/h na drogach krajowych.
Kobiety owszem są kierowcami, natomiast przeważnie otrzymują ten przywilej tylko, gdy samca w nim nie ma. Także jeśli dojdzie do stłuczki, kobietom odradza się wysiadanie, bo to jest z niewiadomych przyczyn niesamowitą obelgą dla gruzińskich mężczyzn.
Najgorszymi przykładami kierowców oczywiście pozostają taksówkarze, ale i kierowcy słynnych marszrutek, czyli mikrobusów i vanów, które jeżdżą pomiędzy miastami. Patrząc na styl ich jazdy, nie można nie kręcić głową, widząc za ile osób ten mikropenis odpowiada. I wiem, że przeważnie nic się nie dzieje i turyści dojeżdżają bezpiecznie na miejsce. Przeważnie.
Jeśli ktoś się nie boi, najlepiej jest wynająć w Gruzji terenówkę, i nie polegać na lokalnych kierowcach. Auta mniejsze niż terenówki, to proszenie się o kłopoty. Lepiej na tym nie oszczędzać. Jeśli zaś ktoś nie lubi wpychać się samochodem, a przepisy drogowe są dla nich ważne, lepiej odpuścić sobie wynajmowanie samochodu, zaryzykować i brać marszrutki oraz pociągi.
Autostop jest jak najbardziej możliwy w Gruzji, zaś wiąże się z ryzykiem jazdy z debilem.
Autostrady są darmowe.
Na stacjach benzynowych się nie oszukuje, bo są specjalne automaty pozwalające zatankować tylko konkretną kwotę, za uprzednią opłatą. Natomiast trzeba uważać i wyraźnie prosić o benzynę 95, bo regular w Gruzji oznacza 92 oktany.
Ceny 2018
1GEL= ok. 1.7 PLN
Wynajęcie terenówki od 100 lari/ dzień za Toyotę Rav-4, tak jak widzieliśmy w lokalnej wypożyczalni w Tbilisi.
3000 lari za 10 dni za Porsche Cayenne, tak jak reklamowano w internetowej wypożyczalni
Albo 140 lari/dzień za kilkunastoletnie Mitsubishi Pajero w wypożyczalni dostępnej przez bloga Viva La Gruzja.
Paliwo około 2.40 lari za litr.