Dwie płozy i do przodu
Filipińscy szkutnicy być może byli fanami narciarstwa. Na pewno byli pragmatyczni i nauczeni tym samym doświadczeniem co mieszkańcy Pacyfiku zaczęli budować łodzie lekkie, płytkie i szybkie. A płozy dodali dla stabilności.
I bardzo dobrze, bo dzięki temu My, zwykli śmiertelnicy, możemy w jeden dzień zobaczyć chociaż kilka z tysięcy magicznych wysp wokół Palawanu i Coron.
Nazwy mówią swoje
One mają dziwne nazwy, takie jak Helicopter Island, bo wygląda jak kadłub śmigłowca, albo Trzy Marie, chociaż żadnej Marii tam nie ma. Inne nazywają się po prostu urokliwie jak Bagambangam. Niektóre miejsca mają być tajemnicze jak Secret Lagoon i Secret Beach, a i tak wszyscy o nich wiedzą. I chociaż nie ma szans wszystkich nazw zapamiętać, ani tym bardziej wszystkich wysp zobaczyć, Island Hopping to jeden z najfajniejszych dni podczas pobytu na Filipinach.
Oj jest ładnie
Przede wszystkim dlatego, że jest tu nieziemsko pięknie. Woda mieni się wszystkimi kolorami niebieskiego i błękitu. Lecz to nie sam kolor morza zwala z nóg. To przede wszystkim wyrastające z niego skały w charakterystyczne kamienne prążki. Woda podmyła ich podstawy i przez to wyglądają jakby się trochę unosiły nad jej powierzchnią. Wyglądają trochę jak krążowniki z Gwiezdnych Wojen, które przyjechały tutaj na krótką przerwę w międzygalaktycznych podróżach.
Niektóre z tych kosmicznych statków kryją w sobie urokliwe jeziora takie jak Barracuda czy Luluyan. I chociaż nie wolno ściągać tam kapoków, to nikt nie broni radośnie rzucać się tam w sam środek głębokiej wody. I nikt nie broni się nimi zachwycać. Inne z nich otaczają płytkie laguny, gdzie ciała same wyrywają się do pozowania, a ręce same łapią za aparaty.
Co za chill
I tak przez cały dzień. Łódka zabiera w nowe miejsca. W jednych się snorkeluje i patrzy na leniwe meduzy i rozgwiazdy. W innych przechodzi się pod skalnymi łukami do wnętrz jaskiń, albo na ukrytą mieliznę. Gdzie indziej palmy schodzą do morza nad bialutkim piaskiem.
Kapitan łódki z nikąd wyciąga stolik, a na nim wyczarowuje świeżą rybę z grilla, nawet taką co się ją nazywa Jednorożcem, tradycyjnie przygotowane mięso, nieodzowny ryż i słodziutkie mango, ananasy, banany.
Niewiele do szczęścia potrzeba. Słońce, turkusowe morze, świeże jedzenie.
I island hopping na Palawanie i Coron.
Ceny 2019:
Island Hopping w Nacpan, zarezerwowane w hotelu Where 2 Next – 1760 pesos (ok 130 zł)
Island Hopping w Coron (poł dnia) 1540 pesos (ok 115 zł)
2 odpowiedzi na “Rzucając w Island Hopping”
[…] się na łódkę i pozwolić się zachwycić czymś o takim jak Island Hopping (o którym piszę tutaj). Wystarczy złapać tuk-tuka, zapłacić panu jakieś 15 zł i wylądować na jednej z okolicznych […]
[…] 2. Island Hopping […]