Kategorie
Rzucając w przeżycia

Rzucając w toskańską szamkę

-It’s all poor people food! – krzyknął kelner z akcentem wyraźniejszym niż parmiggiano reggiano. Wstyd się przyznać, ale jeśli tak smakuje biedota, to i biednym być nie tak źle.*

8 min czytanka

Oj to nie jest temat na jeden wpis.
To chyba nie jest temat na jeden blog nawet.
Jeżeli takie legendy jak Robert Makłowicz, czy Anthony Bourdain poświęciły na ten temat swoje tęgie umysły i nie udało im się go w całości ogarnąć, to na co ja bym mógł się rzucać?

Ale tu się odbywa tyle ciekawości powiązanych z lokalną historią, które same snują opowieść o Toskańczykach, że no wypada się chociaż tą maleńką garstką wyrwanych informacji podzielić.

Przede wszystkim kuchnia ludzi biednych

It’s all poor people food! – krzyknął kelner z akcentem wyraźniejszym niż parmiggiano reggiano.

To prawda widoczna od razu: przystawkami są czarna kapusta z oliwą i czosnkiem. Zielsko prawie bez smaku, trochę gorzkie i wierne swojemu pochodzeniu – smakujące biedą.

Za nimi rodzaj chleba z mąki z ciecierzycy. Zakalcowaty i bardzo niewyrośnięty, posmarowany pastą ze smażonego pora, albo pomidorami. Ten żółty kawałek ciasta podobno uratował całe miasto Piza, gdy to było oblężone przez florentczyków. Odcięci od zewnętrznego świata,mieszkańcy miasta krzywej wieży zaczęli przerabiać wyschniętą ciecierzycę zalegającą w spichlerzach na mąkę i wypiekać z niego chleb, dzięki któremu odparli atak. W sensie, że dzięki niemu przeżyli i odparli atak, aczkolwiek z łatwością idzie sobie wyobrazić, że najeźdzca sam z natarcia zrezygnował gdy jasnym się stało, że będzie musiał to badziewie też żreć. Ciecierzycowe pieczywo wróciło, gdy role się odwróciły i to Florencja była oblegana. Florentczycy znani ze swojej dumy (tudzież megalomani i zadufania – zależy komu się kibicuje) też ratowali się żółtymi wypiekami. Lecz nie byliby sobą, gdyby nie przyprawili tego odrobiną złośliwości – tak więc, aby pokazać Pizanom (sic!) kto naprawdę jest tu biedakiem, zaczęli dodawać do chleba soli – co było gestem wymownym, bo ta bywała niegdyś droższa od złota. Solony chlebek zaś smakuje całkiem nieźle, może nie zachwyca, ale da się go zjeść.

Torcik z ricottą i szpinakiem, to też nie była jakaś przepiórka w figach, a kolejna przystawka biedoty. Tak jak grzanki z pomidorami, salami, czy pecorino, które się z nim pojawiły. Te jednak nie mają wojennych korzeni, tylko powstały na zapleczu jednej z renesansowych kamienic.

Wstyd się przyznać, ale jeśli tak smakuje biedota, to i biednym być nie tak źle.*

Kluski z jakimiś supermocami sycenia

Oczywiście dorwaliśmy makarony, a te potrafią zaskoczyć swoim niepozornym wyglądem – porcja nie wydaje się nigdy zbyt duża, aż trochę się człowiek martwi, czy nie zrobiono go w turystę, jeśli zapłacić za coś tak małego. Wszak to może z siedem ravioli? Jakaś mała miska spaghetti? Kilka płaskich kawałków makaronowego ciasta w sosie pomidorowym?

Na szczęście (o ironio) do bycia dojonym z pieniędzy w Toskanii człowiek się przyzwyczaja, nawet jeśli nie jest ono najstraszniejsze, to i tak jest odczuwalne -wzrusza się więc ramionami na marne porcjowanie przysmaków i łapie się za widelec, myśląc, że gdzieś się dopcha bułką po fakcie.

Gdzieś w okolicach czwartego pierożka (tak, nazywam ravioli pierożkiem. Bo mogę. Nikt mi nie zabroni. NIKT!), żołądek wysyła alarm w górę kręgosłupa, że mu pełno. Że ser i masełko z szałwią są super, ale zapychają. Że zaraz alarm. Żeby już nie zamawiać.

Człowieka zatyka ekspresowo, po szóstym raviolu (sic!) rozporek sam się rozpina, a człowiek wzdycha i stęka mówiąc sprytne te kluski.

Dla mięsiarzy – bistecca fiorentina

To jest danie, o którym zawsze się usłyszy pytając o jedzenie w stolicy Toskani. Sławna bistecca. Potężna bistecca. Talerzowe monstrum ważące kilogram z hakiem i kosztujące co najmniej 50 najprawdziwszych eurasków. Ktoś by mógł powiedzieć, że to bydle – i by się nie pomylił bo to długo dojrzewający stek z wołu.

Wół to wykastrowany byk i to one odwalały najcięższą robotę na toskańskiej roli. Wół był silny, włóknisty i przede wszystkim drogi. Dlatego, przeważnie żaden rzeźnik do niego nie podchodził. Poza tym jego mięso, choć stosunkowo chude, było niezwykle twarde i ciężkie do strawienia. Wołowa nietykalność trwała dopóki w okolicy nie pojawił się prawdziwy głód, który zmuszał do nawet tak drastycznych kroków jak zabicie najsilniejszego pracownika. To co dało się zjeść od razu, jedzono od razu, a mięso starano się zachować na później, wszak przez swoją twardość nie było zbyt wielkim pożytkiem, nawet dla głodnego. Bistecca uczyła cierpliwości, bo jeść ją można było tylko po czasie. Wisiała w przedsionkach dopóki mięso nie skruszało i nie okazało się, że można je jeść dużo później, podsmażając jedynie na rozgrzanym kamieniu czy żeliwnym naczyniu. Wtedy zapanowała na dobre w mieście Medyceuszy, ale kiedy dokładnie to nie wiem.

Wiem natomiast, że teraz niemal każda restauracja ma je w swoim menu, kusi (lub straszy) przyjezdnych wystawką z wołowych tusz i serwuje to zwłaszcza amerykanom. A smakuje, dokładnie tak, jak każdy inny stek.

Wtedy wjeżdża deser

W piekarni

Jednymi z najurokliwszych zakątków na mapie Florencji są stare cukiernie i piekarnie, z tradycyjnym pieczywem. Oczy same się tam świecą widząc tyle słodkości. Takie cantucci na przykład, niby zwykły sucharek z migdałami, a smakuje tak idealnie! Człowiek wparowując do takiej rodzinnej piekarni chce brać tylko więcej i więcej i… no nie zawsze będzie taki zachwycony, bo czasem  jest sucho, czasem z pestkowatymi aroniami, a czasem jakoś no, nie tak super o! Ale co jakiś czas trafi się tam perełka z budyniem, ciastko z czekoladą i zaraz uśmiech wraca.

No i kawa.
Jak to we Włoszech.

No i lody!
Jak to we Włoszech!


No i pyszne!
JAK TO WE WŁOSZECH!

*Oczywiście to tylko przenośnia, być biednym zawsze jest źle, niezależnie od tego jaki to rodzaj biedoty, w jakim miejscu i w jakich czasach.

Ceny

Bistecca Fiorentina w Trattoria dall’Oste: 75 EUR za kilogram

Makarony: 10-25 EUR w zależności od miejsca

Drinki: 8-12 EUR

Albo w inne miejsca we Włoszech!

Autor: Beret

Autor bloga rzucajacberetem.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *