Kategorie
Rzucając w miejsca Rzucając w przeżycia

Rzucając w argentyńskie słodkości

Argentyna i dulce de leche- pomimo tego, że od samej ilości cukru diabetyk ma zawał, a i normalnemu człowiekowi pod językiem robi się mokro, to jest taka rzecz, od, której każdy Argentyńczyk się ślini.

4 min czytanka

Można śmiało powiedzieć, że ten południowoamerykański kraj jest maniakalnie uzależniony od białego proszku, lub jak niektórzy mówią: białej śmierci.

Cukier.

Cukier jest wszędzie. Wypicie czarnej kawy bez cukru uchodzi za morderstwo kubków smakowych, herbata musi być posłodzona, a do mate dorzuca się łyżeczkę cukru przy każdym łyku naparu. Czekoladowe wyroby składają się najpierw z cukru, dopiero gdzieś w tle jest kakao. Croissanty nawet te wytrawne cukrem muszą być oblane. I pomimo tego, że od samej wyżej wymienionej ilości cukru diabetyk ma zawał, a i normalnemu człowiekowi pod językiem robi się mokro, to jest taka rzecz, od, której każdy Argentyńczyk się ślini.
Nieraz dosłownie.
Na własne oczy widziałem.

Rzecz od Dulce de Leche


Czyli kilo cukru na kilo mleka. Inaczej: kajmak.
Ta relacja to jest miłość na pograniczu z manią.

Zawsze się usłyszy, że kajmak to jest wynalazek tylko i wyłącznie argentyński i że żaden inny naród nie mógłby wpaść na pomysł tak wysublimowany jak połączenie mleka z cukrem i poczekanie aż zbrązowieje.

Natomiast, gdy się powie, że i owszem takie coś od dziesięcioleci istnieje w Polsce i jest znane pod nazwą kajmak, to można niejedną osobę nabawić ataku serca.

Spożycie tego specjału to już inna para kaloszy, wszystko co tylko można oblewa się dulce de leche. Typowe śniadanie w hostelach to tost z kajmakiem. Na lunch serwuje się naleśniki nim nadziane, niemal wszystkie wyroby cukiernicze zawierają w sobie kajmak, banan też powinien nim być oblany. Kajmak to też najlepszy poprawiacz smaku. Przekonały się o tym słynne toruńskie piernikiKatarzynki okazały się za mało słodkie w towarzystwie i wtedy ktoś po prostu przyniósł wiaderko dulce de leche żeby ten problem poprawić. Moje oczy wypełnił horror i łzy rozpaczy na taką dewastację piernika. Jednak spróbowałem i (o zgrozo!) smakowało mi.

Sztandarowym produktem są jednak alfajores czyli ciastka podobne do dwóch biszkoptów, ze słuszna porcją dulce de lechepomiędzy nimi. One mogą być piętrowe jak słodki big mac, a w dodatku oblane czekoladą bądź lukrem. Jest taki rodzaj, który nazywa się Capitan del Espacio, a jego jedna porcja dostarczała 65% dziennego zapotrzebowania na węglowodany!

Drugą słodką miłością Argentyńczyków są lody.

W każdym miasteczku i wsi zawsze będzie charakterystyczna lodziarnia. Smaki są wypisane na ścianie za barem, a lody są trzymane w otworach w barze, pod wypolerowanymi srebrnymi przykrywkami.

Żadnego oznaczenia gdzie jest jaki smak, a otwory te są głębokie na całą rękę. I z tej dziury niczym z króliczej nory wyciągane są naprawdę pyszne lody o wielu, bardzo wielu smakach. Sam smak śmietanka ma 5 różnych rodzajów, a najpopularniejszy smak to oczywiście…dulce de leche. Wielkie marki produkujące lody dla supermarketów nie potrafią przebić się na argentyńskie stoły. Robi to sąsiednia lodziarnia,z której wiaderka bierze się na wynos.

Facturas to nie rachunkowość…

A jeśli jest za zimno na lody, to pomocą służą cukiernie i ich „facturas”. Nie chodzi o zbiór rachunków, które cukiernie wypuszczają, ale o drobne słodkie przekąski w postaci wypieków.

Medialunas czyli croissanty, nadziewane budyniem lub kajmakiem, drożdżówki z dżemem lub kajmakiem, bułeczki posypane warstwą skarmelizowanego cukru,churrosczyli smażone ciasto ptysiowe oraz pastelitos czyli przesłodkie cukrowe ciastka przypominające kształtem kwiat lotosu z papieru origami. W środku czeka porcja podwójnie słodzonego dżemu z batatów lub truskawek, ale jest tak słodki, że to bardziej przypomina dżem z buraka cukrowego.

Marzenie każdego pulchnego chłopca, czyli początek dnia od ciastek lub tortu, w Argentynie jest normą.

I jeszcze jedna rzecz potrafi wzbudzać ogromną zazdrość: pomimo grania na nosie wszelkim dietetykom społeczeństwo nie jest otyłe, a wręcz przeciwne.

Och słodkie życie.

To wszystko słoooodkie, ale jednocześnie nie jedyne co Argentyna może zaoferować!
Kliknij w którychś z poniższych tytułów, żeby się przekonać!

Albo może w inne miejsca:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *