Kategorie
Rzucając w miejsca Rzucając w przeżycia

Rzucając w urodziny księżniczki

W przeciwieństwie do większości świąt narodowych jest to święto wesołe, ludzie, o dziwo, mają w nim świętować. Stąd miasta są przyozdobione flagami, jest marsz kolorowo ubranej gwardii i są fajerwerki!

3 min czytanka

Wyszło pół kraju. Dosłownie.

W miejscu gdzie mieszka trochę ponad pół miliona osób w dniu święta narodowego na ulice wychodzi pewnie ponad dwieście tysięcy, gdzieś około połowy ludności. W dodatku z okazji urodzin księżnej, która nie jest już księżną, w dniu, które nie są jej urodzinami.

Tak. Luksemburg.

Jednak mimo wszystko 22 i 23 czerwca to jedne z najlepszych dni, aby wpaść z wizytą do tego małego państwa. Zwłaszcza, jeśli lubi się tłoczne miejskie ulice, pełne imprezujących ludzi, grilli, alkoholu i fajerwerków.

Wesoła atmosfera miasta, które tak rzadko naprawdę odżywa sprawia, że mało, kto się zastanawia, dlaczego w Luksemburgu obchodzi się urodziny, które nie są dniem urodzin. Odpowiedź jest prosta, chociaż nieoczywista: księżna Charlotte urodziła się 23 stycznia 1896 roku, a że styczeń nie sprzyja paradom wojskowym, ani tym bardziej imprezowym, święto narodowe przeniesiono na 23 czerwca.

Co gwarantem dobrej pogody też niekoniecznie było, ale zmniejsza szanse na odmrożenia kończyn. Charlotte to kobieta, która była Wielką Księżną Wielkiego Księstwa, wyszła za kuzyna i dorobiła się potomstwa, którego liczbę można by zaprezentować za pomocą paraboli: 6 dzieci, 27 wnuków, 78 prawnuków i 27 pra-prawnuków.

Tłuuuuuumy!

Święta narodowe na wesoło?!

Jednak trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do większości świąt narodowych jest to święto wesołe, ludzie,  o dziwo, mają w nim świętować. Stąd miasta są przyozdobione flagami, jest marsz kolorowo ubranej gwardii i są fajerwerki! I te są imponujące, lecz oglądanie ich z mostu La Paserelle może jednak zakończyć się oglądaniem ich z nienajlepszych miejsc, bo tłum jest ogromny. A nie jest to przymiotnik, którego używa się często mówiąc o Luksemburgu.

Do zabawy! Ognia!

Jednak fajerwerki to jest tylko sygnał dla armii młodych ludzi: zerwanych ze smyczy stażystów, kończących szkoły uczniów i odreagowujących ostatnie lata przed karierą i dziećmi bankierów. Klimat na ulicach przypomina raczej południowoeuropejskie fiesty niż północne balangowanie i to nieprzypadkowo. Największą luksemburską mniejszością są…Portugalczycy, masowo sprowadzani w czasach boomu górniczego kraju. I to oni tak naprawdę nadają tempa obchodom urodzin Charlotty.

Natomiast atmosfera jest fantastyczna. Bary wystawiają głośniki przed wejścia, a ludzie tańczą na ulicy. Miasto organizuje kilka scen, na których leci całkiem niezły funk, skoczny pop i wciągające elektro z widokiem na stare miasto. Dla tych, którzy uwielbiają obserwować ludzi z wielkich korporacji można zobaczyć jak szybko odreagowują tydzień życia w Excelu, a dla tych, którzy lubią dać porwać się muzyce nie ma ograniczeń.

W końcu takie urodziny są tylko raz w roku.

Luksemburg to dużo ciekawsze miejsce niż się wydaje, małe, spokojne, ale i wyjątkowe. Sprawdź poniżej

Albo może w inne miejsca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *