Hipsterzy wszystkich krajów, łączcie się!
Tel Aviv wita was w swoich skromnych progach!
Zaznacie tutaj kilkusetletniej starówki, nowoczesnych drapaczy chmur, wyjątkowej architektury stworzonej przez uchodźców, a zapomnianej przez następne pokolenia. Wszystko to nad morskimi plażami, trochę opuszczone, a jednocześnie na tyle stylowe aby móc zamieniać się w rozkoszne lofty, designerskie kawiarnie i tradycyjnie modne bistra.
Wszystko czeka na wyhipsterzenie!
Zatem do dzieła!
Finansowa stolica Izraela właśnie taką ulotką stara się promować. Rozsiewa legendę wyluzowanego miasta z łatwością łączącego Bliski Wschód z Zachodem i opinię, że to tutaj nihilizm rozkwita na ulicach.
I nie jest to kłamstwo.
Ale
Tel Aviv się ceni i robi to do tego stopnia, że jego przyjazny dla młodych ludzi charakter staje się trochę groteskowy. Nie można mu odmówić czternastu kilometrów śródziemnomorskiej plaży, czystej, zadbanej i popularnej wśród jego mieszkańców. Ci wieczorami będą przychodzić z paletkami, a rytm odbijających się piłeczek będzie się niósł po bulwarach aż do nocy. Nie można się nie uśmiechnąć patrząc na to jak co i rusz ktoś mija cię na elektrycznej hulajnodze, albo śmiga środkiem ulicy na elektrycznym rowerze. Nie da się nie zajrzeć z ciekawością na dziedziniec kamieniczki, w której ktoś urządził stylową knajpkę, ani nie zatrzymać przy restauracji, gdzie na po starych okiennicach wije się bluszcz. Tel Aviv to miasto legendarne w środowiskach LGBT i na to miano na pewno zasłużył, tak jak na legendę najbardziej imprezowego miasta Półwyspu Arabskiego sądząc po ilości barów i klubów.
Jednak ten blichtr bladnie, gdy popatrzy się na ceny, a te nie są niższe niż w Londynie, Barcelonie, czy Nicei. Jest to miasto, gdzie podobno średnia cena noclegu jest wyższa niż w Nowym Yorku, czy Tokio. Bez portfela wyładowanego szeklami (dosłownie) ciężko jest się tutaj nadzwyczajnie bawić.
Stara Jaffa nie ma w sobie aż tyle uroku co na zdjęciach, a jej marina jest zwyczajnie brudna i zapuszczona. Rothschild Boulevard jest przyjemny, ale nie jest to ulica aż tak imponująca jak jej nazwa. Architektura Bauhaus, czyli duma miasta, w większej części jest zapomniana, a nawet jeśli odnowiona to i tak nie może równać się ze światowymi legendami. Ulice są dość brudne, a apartamentowce wyrastają pośród brudnych bud i zapuszczonych sklepików. Łączenie Wschodu z Zachodem zaś bardzo często kończy się na otrzymywaniu bliskowschodnich produktów takich jaki soczki, kebaby i podróbki w zachodnich cenach.
Co nie znaczy, że jest źle
W Starej Jaffie urzekają sprzedawcy dywanów rozkładający je na całym chodniku, tak aby każdy szary przechodzień mógł poczuć je pod stopami. Świeżo wyciskany sok z granatów to wyjątkowa słodko-cierpka przyjemność, Carmel Market jest jednym z najprzyjaźniejszych bliskowschodnich rynków dostępnych dla turystów. Do miasta pasuje coś napędzanego własnymi nogami, A patrzenie na to jak miasto zmienia swoje oblicze za dnia i w nocy potrafi porządnie zaskoczyć.
I wszystko to byłoby cudne, lecz Tel Aviv musi trochę spokornieć i zrozumieć, że nie jest tak hipsterski jak Berlin, tak zmienny jak Barcelona, ani tak wyluzowany jak Amsterdam.
A ceni się jakby był.
Informacje praktyczne
Dojazd z lotniska do Tel Avivu najlepszy jest pociagiem, aczkolwiek trasę najlepiej zaplanować sobie wcześniej, zwłaszcza gdy nocuje się w Starej Jaffie.
Trzeba pamiętać, z którego terminala ma się odlot, bo łatwo wylądować na złym. Łączy je darmowy busik.
Rowery
W Tel Avivie można wypożyczać miejskie rowery i jest to całkiem wygodna rzecz, ale ma kilka wad. System wypożyczania nie jest zbyt intuicyjny i trochę zajmuje ogarnięcie go, ale w gruncie rzeczy jest względnie prosty. Trzeba uważać na ‘obligo’ czyli kwotę pieniężną jaką bank może zablokować na twoim koncie na czas wypożyczenia rowerów, a może być to nawet 200 zł. Oczywiście automat o tym nie informuje. Wypożyczalnie potrafią też płatać figla i nie odblokować roweru, z którego chcemy skorzystać jednocześnie wbijając w system, że rower został przez nas zabrany. Wtedy pozostaje wykosztować się na roaming i zadzwonić na infolinię, jak najszybciej. Za jeżdżenie po chodniku można dostać mandat, ale i tak większość ludzi to robi. Zasada wypożyczania to: korzystać z roweru maksymalnie do 30 minut a potem odstawianie ich na 10 minut i tak cały czas, wtedy unika się dodatkowych opłat.
Czasem taniej może wyjść nocleg w Jerozolimie i dojeżdżanie do Tel Avivu autobusami.
Na targu owoce i warzywa najlepiej kupować wieczorem i zawsze w stoiskach z daleko od wyjścia, gdzie bywa najdrożej. Carmel Market to tak naprawdę jedna targowa ulica, nie jest się tak zaczepianym, a smaki i zapachy potrafią oszołomić. Tutaj kupi się najtańsze pamiątki z Izraela: od jarmułek po błoto z Morza Martwego.
Światła na przejściach są absolutnie nielogiczne, gdy zapala się jedna strona, gaśnie druga i czasem potrafi to nieźle człowieka zmylić.
Palenie marihuany przestało być karane, ale nadal można dostać mandat za robienie tego w miejscach publicznych.
Miejskie plaże są zadbane i czyste, dlatego łatwo zobaczyć rybki podpływające do stóp zanurzonych w wodzie i kraby chodzące po brzegu. Krabiki są przeurocze.
Ceny 2017
1 NIS (szekla) = ok. 1,1 zł
Mango między 7 a 18 szekli
Drink w barze 42 szekle
Piwo w barze 25 szekli
Butelka wody 5 szekli
Sabich albo kebab między 20-30 szekli
Piwo w sklepie ok 9 szekli
Wino w sklepie około 30 szekli
Pieczywo około 10 szekli
Wynajęcie rowerów 17 szekli/dzień opłata podstawowa
Pociąg na lotnisko 14 szekli
Taksówka z dworca centralnego do Starej Jaffy 60 szekli
Sok z granata 10-15 szekli
Przyprawa do humusu 18 szekli za 100g
Humus 20 szekli (starczy na dwie osoby)
Magnes 10 szekli
Jarmułka 10 szekli