Kategorie
Rzucając w miejsca

Rzucając w Saltę

Salcie wystarczy dać dwa dni szansy, a ona z pewnością ją wykorzysta. Bo rytmiczne klaskanie i dźwięki strun gitary na długo pozostaną w pamięci.

5 min czytanka

Tap-tap, tap-tap, tap-tap.
Ludzie rytmicznie klaszczą w dłonie siedząc wokół suto zastawionych stołów. Pod nimi stoją puste butelki wina i lokalnej marki piwa. Przy jednym z nich siedzi ogromny facet po pięćdziesiątce, brzuch mu zwisa między nogami, a na tym brzuchu gitara. Śpiewa niskim głosem, a kto zna słowa śpiewa razem z nim.
Kto słów nie zna ten klaszcze.
Tap-tap, tap-tap, tap-tap.

To miejsce to jest peña, a miasto i piwo nazywają się Salta.

Peñas – jedne z najbardziej niezwykłych miejsc w Argentynie

Peñas to restauracje, gdzie lokalni ludzie i zachwyceni turyści zbierają się i przynoszą własne instrumenty: gitary, bębenki i flety, grają, śpiewają, jedzą i piją. Noce są upalne, ale to nie przeszkadza w tym aby tańczyć, a czasem i wzruszać się pieśnią. Nie tańczy się tu tanga tylko folclore, czyli wiejski taniec gauchów (czyli argentyńskich cowboyów). Mężczyzna z kobietą stają na przeciwko siebie i nawzajem się uwodzą, tak na prawdę ani razu się nie dotykając, a jednocześnie budując między sobą niezwykłe seksualne napięcie. Czasem używają chusty jako rekwizytu i machając nią, potrafią naelektryzować salę bardziej niż stripteaserzy ściągający spodnie. Nie muszą tańczyć tego piękni ludzie, aby ich ruchy pomiędzy pełnymi stolikami były  uwodzące, nadając tancerzom wyjątkowego uroku.

Salta- miasto, które nie musi być piękne

Salta sama w sobie też jest taka. Jej ulice są dalekie od bycia jakkolwiek ładnymi; są chaotyczne, z podziurawionymi chodnikami, niekończącym się ruchem ulicznym oraz z kopcącymi grillami i stoiskami z warzywami przy krawężnikach. A mimo to posiada najpiękniejsze w całej Argentynie kościoły. Kolorowe, ze strzelistymi wieżami i niezwykłymi, kwiecistymi wzorkami. Z tych świątyń sam Rzym byłby dumny. Nie wiadomo, czy bardziej zachwycają z zewnątrz, czy w środku, za dnia czy w nocy.

Przy centralnym placu znajduje się muzeum archeologiczne wysokich gór, czyli MAAM. Tam można zobaczyć bezcenne zmumifikowane szczątki indiańskich dzieci składanych bogom w ofierze na wysokości ponad 6000 metrów, oraz historię o tym jakim cudem prowadzi się tam badania archeologiczne. Obok różowa katedra, drzewka pomarańczowe i pomnik Jana Pawła II. W najbliższej okolicy od tego placu znajdują się niekiedy zaskakująco ładne kamienice. Przeważnie zamieszkałe przez banki. Przed nimi ciągną się kolejki ludzi czekających na wypłatę pieniędzy, bo poza miastem ciężko o bankomat niekiedy w promieniu setek kilometrów.

Tu zaczyna się ta bardziej rdzenna Argentyna

W Salcie jest się widocznym z daleka, bo przeważa indiański typ urody. Meandrując przez miasto warto zajrzeć na targ. Można tanio i syto zjeść, a po jedzeniu targ przyda się, jako kopalnia pamiątek, przeważnie o połowę tańszych i nieróżniących się od tych sprzedawanych w turystycznych górskich miejscowościach.

Na ulicach ludzie żują liście koki, kultywując tysiącletni indiański zwyczaj. Robią to wszyscy, nie zapominając też o swojej ukochanej mate (czym? kliknij) Obydwie rośliny są wszechobecne już na dworcu autokarowym, gdzie panuje także dziwny zwyczaj płacenia panom pakującym plecaki do bagażników autokarów.

To miasto zdecydowanie ma charakter

Salta oferuje swój niepowtarzalny charakter. Wieczór spędzony w jednej z peñas z łatwością może być jednym z najlepszych wspomnień z wizyty w kraju papieża Franciszka, jedzenie jest dużo smaczniejsze niż w lekko nadętym Buenos Aires, a wszystko to bez pychy, bez udawania, że jest inne niż jest. Czasem, gdy się widzi budkę z kanapkami albo z lokalnymi przysmakami, to najpierw człowiek sprawdza czy ma stoperan ze sobą, ale warto spróbować szczęścia.

Wystarczy dać dwa dni szansy temu miastu, a ono z pewnością ją wykorzysta. Bo rytmiczne klaskanie i dźwięki strun gitary na długo pozostaną w pamięci.

Tap-tap, tap-tap, tap-tap.

Informacje praktyczne:

Salta jest największym miastem w promieniu tysięcy kilometrów, więc jest dość dobrze połączona z odległymi prowincjami Argentyny, problemem za to jest poruszanie się po lokalnych atrakcjach turystycznych, bo te odbywają się rzadko i zabierają dużo czasu. Warto rozważyć wynajęcie samochodu.

Salta oferuje dobre lokalne piwo, które jest produkowane masowo. Przede wszystkim Salta ciemna jest warta polecenia.

Zatrzymałem się w Backpackers Hostel przy ulicy Buenos Aires, najstarszym w mieście, który wpisuje się w stereotyp południowoamerykańskiego hostelu, ale za to obsługa jest bardzo miła i pomocna.

Panoramę Salty można podziwiać z górującego nad nią wzgórza, na które można wjechać kolejką linową.

Właściwie żeby zobaczyć cokolwiek ciekawego trzeba przebijać się przez nieciekawe ulice, ale mimo to jest tutaj całkiem bezpiecznie.

Ceny 2016:

Hostel backpackers: 120 pesos (ok 30 zł) za noc ze śniadaniem
Tamales: 25 pesos/porcja (ok 6 zł)
Humita: 50 pesos/porcja (ok 12zł)
Kanapka ze stekiem wołowym jajkiem szynką i serem: 50 pesos/porcja (ok 12zł)
Samolot Buenos Aires-Salta: 2000-8000 pesos (ok 500-2000 zł)\
Sweter z alpaki na targu: 200 pesos (ok 50 zł)
Kapelusz: 300 pesos (ok 75 zł)
Butelka piwa Salta: 55 pesos (ok 13 zł)
Dojazd taksówką na lotnisko: 130 pesos (ok 32zł)
Wjazd kolejką górską: 150 pesos od osoby (ok 35 zł)
Wejście do muzeum: 100 pesos, 30 pesos dla studentów (ok. 25 lub 7,5 zł)
Kościoły: za darmo

Salta jest warta klaskania, ale to nie jedyne co Argentyna może zaoferować.
Kliknij w któryś z poniższych tytułów jeśli mi nie wierzysz.

Albo może w inne miejsca:

W odpowiedzi na “Rzucając w Saltę”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *