Filipiny są piękne. Bez zająknięcia powiem to każdemu. I jest to świetny kierunek na wakacje, urlop, czy jak inaczej nazywasz swoje wyjazdy. Jednak zanim ktoś się zdecyduje tam pojechać jest kilka powodów, dla których nie każdemu musi się tam podobać. To nie jest przechwałkowy post, po prostu szczerze chcę powiedzieć o tym, komu Archipelag nie podpłynie pod gusta.
Stąd poniższa lista.
Filipiny nie są dla Ciebie jeśli:
1. Nie odpoczywasz widząc biedę
Nie ma żadnego oceniania, ale Filipiny są dużo biedniejsze od Polski. Natura jest tutaj piękna, ale raczej nie zobaczy się tu kurortów godnych Lazurowego Wybrzeża czy Costa del Sol. Milionerzy może i tu przyjeżdżają, ale jeżeli ktoś uważa, że El Nido będzie jak Monte Carlo, wtedy trzeba dwa razy rozważyć wyjazd w tamte strony. Nie jest brudno, ale przesadnie czysto też nie. Nie ma taksówek, tylko tuk tuki, czyli zbudowane z poprzerabianych motorynek a la WSka, trójkołowe zabudowane dorożki (to chyba słowo, które najlepiej oddaje ich wygląd).
2. Spodziewasz się kulinarnych fajerwerków
Jeżeli spędzasz wieczory oglądając Chef’s Table, a kierunki podróży wybierasz głównie pod dyktando kubków smakowych, wtedy Filipiny mogą Cię zawieść. Owszem lunch przy jednej z wysp Palawanu czy Coron smakuje nieziemsko, ale wpływa na to magia pięknych wysp i krystalicznie czystego otoczenia morza. Fakt faktem, kuchnia filipińska jest mało ekscytująca i widząc restaurację kuchni Filipino w Warszawie, Wiedniu lub Dublinie to raczej niespecjalnie bym się tym podjarał i poszedł na koreańskie jedzenie. W turystycznych miastach też królują raczej pizzerie, makarony i tajskie.
3. Podróż to dla Ciebie przede wszystkim muzea, galerie i koncerty
Filipiny to kraj piękny przez naturalne krajobrazy i cudną pogodę. Nie ma co wymagać interaktywnych muzeów, a i o samych miejscach, które się zwiedza wie się niewiele. Bardzo prawdopodobnym jest, że i sami Filipińczycy niewiele o własnej historii wiedzą, bo jest ona trochę nieliniowa i miały na nią wpływy hiszpańskie, amerykańskie, chińskie, hinduskie, i indonezyjskie. Niewiele z tego zachowało się na piśmie, dlatego też ciężko zbudować tutaj duże i niezależne muzea. Kultura niestety wymaga funduszy, a te dopiero nadchodzą wraz z rozwijającą się turystyką, więc może kiedyś jeszcze będzie to promowane.
4. Loty nie są dla Ciebie i masz silną klaustrofobię.
Filipiny to Archipelag zbudowany z tysięcy wysp, także zrobienie objazdówki wygodnym wypożyczonym SUVem odpada. Pomiędzy wyspami trzeba latać i liczyć się z dziwnymi przesiadkami. Natomiast na przykład pomiędzy Palawanem a Coron trzeba korzystać z wodolotów, które są piekielnie niewygodne i dość klaustrofobiczne.
5. Lubisz przypudrować nos i spalić wąsa
To chyba zły kraj. Prezydent Duterte raczej narkotyków nie toleruje, a w jego kraju za posiadanie czegokolwiek grozi nawet kara śmierci, 15 lat w filipińskim więzieniu też nie brzmi przyjemnie. Regularnie pojawiają się newsy o ludziach sądzonych przed krajowym sądem nawet za 0,23g marihuany. W dodatku pewnie ktoś zorganizowałby publiczną zbiórkę na to aby wyciągać Cię z tamtejszej paki. A możnaby te pieniądze przeznaczyć na schroniska dla zwierząt.
6. Łatwo popadasz w syndrom białego pana
Tutaj wszyscy traktują Cię jako potencjalny zarobek i nie ma w tym nic złego. Trzeba tylko uważać na samego siebie, bo ludzie są tutaj bardzo mili i cały czas mówią do Ciebie z przesadną grzecznością, a na każdym kroku słychać ‘yes sir’, ‘very nice sir’. Jest to trochę inne niż znane wielu ‘my friend’, które łatwo usłyszeć np. w Maroko. Hotele też przesadnie dbają o to, aby były raczej pełne zachodnich turystów, tak aby było w nich niewiele filipińskich twarzy. Gdy zaprosiłem ochroniarza do gry w bilard ze mną pani z recepcji podeszła do nas obu i w kilku słowach w lokalnym języku kazała mu odejść od stołu, bo jak się domyśliłem, to źle wyglądało. To się pewnie z czasem zmieni, ale nie warto tego nadużywać i traktować ludzi jakby byli służącymi. W skrócie jeśli uważasz, że jesteś lepszy od ludzi o innym kolorze skóry i kształcie oczu to proszę nie jedź na Filipiny. Po prostu wyp*erdalaj.