Kategorie
Rzucając w przeżycia

Rzucając w filipińską kuchnię

Na tle swoich sąsiadów Filipiny wypadają stosunkowo… bezpłciowo. Przypraw używają z umiarem, preferując kilka podstawowych smaków takich jak sos sojowy, ocet ryżowy, trochę kminu i odrobina chilli.

5 min czytanka

Eeeeeee….
Jakby to…ten…jakby to ładnie ująć….
Myślę, że najbardziej dyplomatycznym stwierdzeniem jest powiedzieć:
Jeśli chodzi o kuchnię, Filipiny to taka Skandynawia Azji Południowo-Wschodniej.

I bynajmniej nie mowa tutaj o ich dziwne zamiłowanie do bufetów i suszonej ryby, a o delikatne (żeby nie powiedzieć nijakie) smaki, i o…ekhem…specyficzne delikatesy.

Kuchenna czarna owca Azji Południowo-Wschodniej

Ten zakątek świata znany jest z kolorowej, pachnącej przyprawami, zaskakującej i charakterystycznej kuchni. Dość powiedzieć o hinduskim curry, które podbiło wszelkie kuchnie na wynos, o tajskich daniach, które szturmem zdobyły serca smakoszy od Warszawy po Waszyngton, czy o legendarnym jedzeniu ulicznym Wietnamu. Na tle swoich sąsiadów Filipiny wypadają stosunkowo… bezpłciowo. Przypraw używają z umiarem, preferując kilka podstawowych smaków takich jak sos sojowy, ocet ryżowy, trochę kminu i odrobina chilli. Nawet oczy nie mogą się tutaj specjalnie niczym nacieszyć, bo zazwyczaj jest to stożek z gotowanego ryżu i breja z mięsa. Panie z barejowskich barów mlecznych znalazłyby tu pracę bez wysyłania CV.

Owszem, ryż

Podstawowym elementem kuchni filipińskiej jest, zdecydowanie, ryż. Ryż gotowany tak aby się kleił, podawany przeważnie odciśnięty od szklanki, tak jak babki z piasku. Ryż jedzony na śniadanie, obiad, kolację i….deser.

To właśnie ryż jedzony na deser przynosi niespodziewaną lingwistyczną ulgę.Ten deser nazywa się dość nieszczęśnie, bo puto. Słowo to, zwłaszcza w Meksyku, jest jedną z większych obelg i odnosi się do męskiej prostytutki. Teraz zaś można sobie tłumaczyć, że ktoś nazywa nas słodkim filipińskim ciasteczkiem ryżowym. I jakoś człowiekowi lżej na sercu.

20190303_151505

Czy to LOG-iczne?

Jeżeli chodzi o nazwy innych dań to większość kończy się na -log. Tak oto człowiek dostaje:

  • tapsilog – kawałki wołowiny
  • tosilog – kawałki wieprzowiny
  • hotsilog – hot doga
  • dingsailog – rybę

Wszystko przeważnie podane z sadzonym jajkiem, jakąś surówką i kulką z ryżu. Bez fajerwerków. Bez jakichś wyszukanych smaków. Popularne też są dania z innych kuchni: curry, pad thai, pizza, smażony makaron. Mają też własne potrawki w sosie o tak inspirujących nazwach jak ‘beef’ czy ‘chicken’.Z mięsem się nie filetują i tną jak leci, przez kości i chrząstki, zalewają sosem, i podają.

Owszem, w kraju zbudowanym z kilkudziesięciu tysięcy wysp popularne są i ryby, i owoce morza, ale Filipińczycy nie mają wyszukanych, i nowatorskich metod ich przyrządzania. A świeża ryba jak to świeża ryba – dobra. Najciekawsza jest Ryba Jednorożec (unicorn) kawał brzydala, ale super się nazywa.

20190304_110642

I właśnie w ten sposób można przepłynąć przez kulinarne oceany Filipin. Bez większych emocji i stosunkowo przewidywalnie. Spokój tej kulinarnej nudy rozdziera jeden mocny akord.

Kur*a Balut!

Czarna owca kulinarnych dziwactw. Jedno z tych zdań, które po odruchach wymiotnych przynoszą na usta pytanie: ale po co? Jak wyglądał proces odkrywania tego przysmaku pozostaje chyba jedną z większych tajemnic ludzkości, na równi z geniuszem, który ugotował ziemniaka. Balut to 16-,18-, lub 21- dniowy zarodek kaczki ugotowany wewnątrz jajka. Sprzedaje się je jeszcze ciepłe na ulicznych stoiskach, a mieszkańcy Wietnamu, Południowych Chin i Filipin je uwielbiają. Zachwalają nie tylko jego smak, ale także i walory poprawiające życie seksualne. Twierdzą, że to afrodyzjak. Chociaż prawda może być taka, że gdy partner zajada się balutem, to pewnie nawet i tym najbardziej napalonym przechodzi ochota na grę wstępną.

Trzeba balutowi oddać jedno, jest obrzydliwy zarówno jeśli chodzi o koncept, jak i o wygląd (w tych ze starszych jajek widać nawet delikatne włoski), natomiast smakuje… całkiem nieźle. Właściwie to smakuje jak jajko na twardo ugotowane w rosole. Przeszkadzają jedynie chrupiące chrząstki i świadomość tego, co się je.

*Muszę kulturalnie uprzedzić, że spróbować tego specjału odważyliśmy się dopiero ładnie napici. To nie jest najlepsza forma w jakiej się prezentujemy 😉

Wnioski?

Może jedzenie na Filipinach nie jest złe, ale tylko pod warunkiem, że jest się tam. Bo jakoś nie ma się specjalnej potrzeby iść do filipińskiej restauracji gdyby ktoś taką zobaczył w Poznaniu, czy Montevideo. Może tylko aby zajrzeć, złapać za menu i sprawdzić jedną rzecz.

Szesnastodniowy balut sprzedaje się jako danie mięsne, czy wegetariańskie?

Ceny 2019:

Dania w restauracji między 200 a 450 pesos
Balut 20 pesos
Hamburger w Wendy’s na lotnisku 200 pesos
Drinki pomiędzy 75 a 200 pesos
Piwo w klubie 80-100 pesos

Filipiny, a przynajmniej wyspy Palawan i Coron są przepiękne. Więcej poniżej.

Albo może w inne miejsca

W odpowiedzi na “Rzucając w filipińską kuchnię”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *