Kategorie
Rzucając w miejsca Rzucając w przeżycia

Rzucając w transport publiczny cz. II

4 min czytanka

Gdy się wsiadło można odetchnąć. Na chwilkę.

Bo trzeba też wiedzieć, kiedy wysiąść, a to też przecież nie może być łatwe. Będąc takim przeciętnym gringo wygląda się przez szybkę i stara się odgadnąć czy ten lekko obłupany krawężnik to wynik ostatniego wypadku samochodowego, czy jednak sekretne oznakowanie przystanku, na którym należy wysiąść. Oczywiście żeby możliwie to utrudnić autobusy często mają zainstalowane firanki i zasłonki, aby utrzymać disco-barokowy klimat narzucony przez kierowcę. Zamiar wyjścia z autobusu oznajmia się poprzez zdecydowane wstanie i podejście do drzwi, ale trzeba zrobić to w odpowiednim przedziale czasowym przed zbliżeniem się autobusu do przystanku. Za wcześnie i kierowca pomyśli, że jesteś jakimś głąbem, który lubi sobie wyglądać przez okienka od autobusowych drzwi. Za późno i zobaczysz swój cel podróży przez tylną szybę autobusu.

Jednakże to nie znaczy, że Argentyńczycy nie badają innych rynków oraz, że nie korzystają z rozwiązań z zagranicy. Na przykład wszędzie korzysta się z kart SUBE, które są przydatne gdy ma się zamiar korzystać z nich dłużej niż dwa dni, jeśli za to jest się w jakimś mieście z krótką wizytą jest się zdanym wtedy na łaskę innych współpasażerów i ich kart. Bez tego się nie pojedzie. W kraju, gdzie transakcje bezgotówkowe oznaczają współprace ze znienawidzonymi bankami, ktoś uznał, że akurat transport publiczny takich właśnie potrzebuje.

Nadzieja, matka głupich, wskazywałaby na to, że skoro autobusy są takie trudne do ogarnięcia to może chociaż metro ratuje twarz środków transportu. Cóż, może metro i by chciało, ale nie zawsze. Przede wszystkim jest ono na chwilę obecną w trybie, powiedzmy, loteryjnym. Nigdy nie wiadomo jakim składem trafi się przejażdżka. Wachlarz jest rozbudowany; od wagonów niemal zwierzęcych po nowoczesne składy, których nie powstydziłaby się Arabia Saudyjska. Mało tego, bywa że akurat w momencie kiedy bardzo nam zależy na tym, żeby gdzieś się szybko przedostać przejażdżka z nieznanych powodów zostanie odwołana i ze ścian słychać będzie szyderczy chichot losu pijącego wódkę z maszynistami. Przyznaję, że to ostatnie to mogły być halucynacje spowodowane niedostatkiem tlenu na stacji metra, bo gdy jakiś pociąg zostanie odwołany zazwyczaj oznacza to paraliż ruchu pieszego relacji wchodzący-wychodzący i miejsce zamienia się w koszmar klaustrofobika.

Ale! Transport publiczny w Argentynie ma swoje dobre strony.

CCC i nie chodzi o buty kierowców (przeważnie są to mokasyny- fakt dla ciekawskich). Cena! Przejazd metrem to koszt pomiędzy 1zł a 2zł, autobusem podobnie. Na ogół połączenia są dobre i zwłaszcza w ciągu tygodnia, nie czeka się jakoś rekordowo długo na swoje autobusy (nie mówię, że jest w tym jakaś specyficzna regularność, rzeczy raczej działają tutaj tak płynnie jak w systemie pokarmowym).

Metro w Buenos Aires wpadło na genialny pomysł instalowania dyspenserów z płynem antybakteryjnym na stacjach metra. W dodatku większość z nich ma hotspoty wifi, z którym bez problemu idzie się połączyć. Nic dodać, nic ująć.

Osiem linii metra sprawiłoby, że Taco Hemingway napisałby więcej niż jedną piosenkę o podziemnych podróżach, no ale Warszawskie metro jest jak najlepsze sery- długo dojrzewające. I czasem śmierdzi.

Kierowcy są mimo wszystko mili i pomogą turyście widząc, że ten jest zgubiony, a na pewno nie odmówią, gdy się zapyta ich o pomoc. Trzeba jednak mówić choć trochę po hiszpańsku. Można korzystać z aplikacji na telefon z rozkładami jazdy (¿como llego?) ale przeważnie mapy Google też wiedzą o co kaman.

No i ten nieoceniony wpływ na umysły tysięcy podróżnych! Argentyna to kraj w którym, w odróżnieniu od Europejskich, przed wyjściem z domu do pracy można zakrzyknąć Ahoj przygodo!

Szkoda tylko, że przez zaciśnięte zęby.

*To jest najostrzejsze zdjęcie jakie w podróży przez Quilmes udało mi się zrobić.

W Argentynie jest wiele miejsc do zobaczenia, niezależnie od tego czy jest w nich transport publiczny czy nie.
Warto kliknąć!

Albo może w inne miejsca:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *