Rozłożyłem ręce a rzeka spadła mi na ramiona. Stojąc po pas w naturalnym skalnym basenie, ledwo utrzymując balans stałem pod jednym z wodospadów, w miejscu gdzie krzyżują się granice trzech państw. Śmiałem się ja i wodospad się śmiał do mnie i słońce spieszyło z uśmiechem do nas.
Cud, który nie jest na liście cudów

Wodospady Iguazu na liście 7 cudów natury nie figurują a i tak na miano cudu zasługują i zdają się mieć gdzieś jakieś listy i rankingi. Zapierają dech w piersiach zupełnie naturalnie i bez żadnego wysiłku, od tysięcy lat. Najlepiej świadczy o tym fakt, że chyba nie da się ich przereklamować. Trzeba mieć wyjątkowego pecha, aby natrafić tam na złą pogodę, bo ciężko jest sobie wyobrazić jakikolwiek inny powód, aby z Parque Nacional Iguazu wyjść zawiedzionym.
Oczywiście są niemiłosiernie zatłoczone, więc jeżeli ktoś liczy na samotną kontemplację nad hipnotycznymi warstwami wody spadającymi kilkadziesiąt metrów w dół, to musi zadowolić się przeglądaniem zdjęć w wyszukiwarce albo użyć wyobraźni pochylając głowę nad muszlą klozetową i bawiąc się spłuczką. Zwłaszcza mniejsza, brazylijska część Cataratas jest tłoczna i wymaga stałego torowania sobie drogi za pomocą łokci. Zaś po stronie argentyńskiej czekają kolejki: jedna z małą lokomotywą na przedzie, a pozostałe jedynie z ustawionymi w rządku, spalonymi słońcem turystami. Już pierwszy taras widokowy nie pozostawia złudzeń: turystyczne dwupiętrowe autobusy wyrzygują masy spragnionych instagramowych lajków ludzi, którzy tworzą morze obiektywów i selfiesticków.
Tak blisko, a zdaje się tak daleko
Najodpowiedzialniejsi ludzie są uzbrojeni w spraye przeciw komarom oraz w kremy do opalania i gotowi są użyć nóg mogą udać się na poszukiwanie wodospadów. Z tym poszukiwaniem to nie jest przesada, momentami można z łatwością zapomnieć, że te wodospady są bliżej niż lokalna Żabka. Nie wydają ogłuszającego szumu, a tropikalna puszcza skutecznie je zasłania. Dzięki temu nawet uzbrojony w plastikowe ponczo i aparat niedzielny turysta może poczuć się jak na ekspedycji, wąchać kwiatki, pstrykać zdjęcia małpom okradającym śmietniki jak ZUS emerytów, czy ostronosom – czyli takim małym zwierzątkom podobnym do oposów nieznającymi strachu przed ludźmi. I nagle dociera się na taras widokowy, z którego rozprzestrzenia się widok na kaskady, ptaki szalejące na błękitnym niebie i wieczne tęcze, które pojawiają się w najmniej spodziewanych miejscach.
Kilkupiętrowe kaskady, rajska zieleń drzew i surowość skał uparcie roztrzaskiwanych przez niezahamowaną rzekę, nawet z odległości kilkuset metrów odbierają mowę, a dialogi ograniczają się tylko do och i ach i ech. Podobno dla szczęśliwych wybrańców okoliczna fauna w postaci tukanów, wyjątkowych ryb i pum robi specjalne pokazy, ale nawet bez tego człowiek ma problemy z ogarnięciem tego, co się przed nim dzieje.
Raz się żyje!

Ciężko jest się tutaj nudzić, można wykupić przejażdżkę łodzią motorową, zwiedzać park z pełnią księżyca, zjeżdżać na tyrolce przez puszczę, czy spuszczać się w dół wodospadu na linie.
Jednak żeby poczuć na sobie całe piękno rzeki Iguaçu zrobiłem coś, za co pewnie zamordowałbym niejednego turystę w Tatrzańskim Parku Narodowym. Przeskoczyłem przez barierkę i wykąpałem się pod jednym z wodospadów Iguazu nie zważając na zakazy, ani na zdziwionych turystów wokół. Nie mam na to żadnego usprawiedliwienia, mało tego: nie mogę nawet powiedzieć, że to ja byłem tym odważnym cwaniaczkiem, który pociągnął za sobą resztę znajomych. Jak na rasowego chłopca przystało potrzebowałem towarzystwa zdecydowanej dziewczyny, a bez Lu pewnie bym rozłożył ręce jedynie z żalu, a nie pod jednym z cudów natury.
Rady praktyczne:
Parque Nacional Iguazu to jak sama nazwa wskazuje park narodowy, czyli wszelkiego rodzaju dokarmianie, czy głaskanie zwierząt jest surowo zabronione. Nie ze względu na złośliwość, ale na ich bezpieczeństwo, należy pamiętać, że nie wszyscy mają tak dobre intencje jak my. Oswojone zwierzęta podchodzą chętnie do ludzi, a wśród tych nie brakuje po*****ów, którzy takie zwierze kopną, uderzą, lub nawet będą chcieli zabrać ze sobą, żeby się nim pobawić. Dlatego lepiej sobie odpuścić, starać się uchwycić je na zdjęciu i dać im żyć w spokoju.
W Misiones znajdują się największe skupiska polonijne w Argentynie. Legenda głosi, że polscy chłopi imigrujący do Argentyny zapytani gdzie by chcieli się osiedlić poprosili o ciepłe miejsce. Więc krotochwilni Argentyńczycy wysłali ich w tropikalną północ. Co wyszło na korzyść jednym i drugim, bo nadwiślańscy chłopi okazali się wyjątkowo pomysłowi przy hodowli narodowego trunku mieszkańców z okolic Rio de la Plata, czyli yerba mate.
Puerto Iguazu jest typowo turystyczną miejscowością, raczej bezpieczną. Problemem są bankomaty, które często nie mają pieniędzy. Jest dużo restauracji serwujących także ryby z lokalnych rzek.
Aby dostać się do parku narodowego należy skorzystać z autokarów oferujących przejazdy z dworca autobusowego, jednak ich frekwencja nie zachwyca i jeżeli komuś zależy bardziej na czasie to można używać taksówek. Przy czterech osobach różnica nie jest aż tak dotkliwa, a zaoszczędza się sporo czekania, co może być zbawienne podczas weekendów.
Na zwiedzanie wodospadów trzeba koniecznie poświęcić co najmniej dwa dni i obejrzeć obydwie strony i brazylijską i argentyńśką. Lepiej zacząć od tej pierwszej.
Ceny 2016:
Wejściówka do parku narodowego od strony argentyńskiej: 270 pesos (ok 70 zł) i 160 (ok 40 zł) pesos jeśli chce się wrócić następnego dnia
Wejście od strony brazylijskiej: 64 reale (ok 84 zł)
Autokar z Puerto Iguazu do wejścia po argentyńskiej stronie około 150 pesos (ok 37,5 zł) w obie strony
Przejazd taksówką z Puerto Iguazu do wejścia z brazylijskiej strony około 500 pesos (ok 125 zł)
Przejazd taksówką z Puerto Iguazu do argentyńskiego wejścia do parku około 350 pesos (ok 87.5 zł)
Autokar Buenos Aires- Posadas (stolica prowincji Misiones) ok 1300 pesos ( ok.325 zł)
Autokar Posadas- San Ignacio ok 200 pesos (ok 50 zł)
Autokar San Ignacio- Puerto Iguazu około 200 pesos (ok 50 zł)
Lot Puerto Iguazu- Buenos Aires od 1500 (ok375zł) do 3000 pesos (ok 750 zł), w zależności od terminów
Taksówka na lotnisko około 300 pesos (ok 75zł)
Makaron w restauracji ok 160 pesos (ok 40 zł)
Ryba około 300 pesos (ok 75 zł)
Iguazu są naprawdę fantastyczne, ale nie są jedynym co Argentyna może zaoferować!
Jeśli mi nie wierzysz, kliknij w któryś z poniższych tytułów.