Kategorie
Rzucając w miejsca Rzucając w przeżycia

Rzucając w majorkańską kuchnię

Pasztetowa i kapusta. Czy jest to wymarzone menu każdego majorkowego wczasowicza? Nie wiem. Być może. Nie mnie chyba oceniać.

4 min czytanka

Kapucha!

To ten składnik, który jest tak niespodziewany.
Zazwyczaj człowiek się pyta: Czym mogłoby się różnić jedzenie na Majorce od tego w kontynentalnej Hiszpanii? Przecież kultura jest niemal taka sama, jak i klimat.

Te różnice to kwestia względna. Tak, dla Majorkańczyka będą to dwa kulinarne światy, a dla przeciętnego turysty z Niemiec czy Wysp Brytyjskich będą to bezpieczne Bratwurts i angielskie śniadanko. Dla wszystkich innych będzie to zaś całkiem ciekawa wersja kuchni śródziemnomorskiej, trochę różniąca się od tych bardziej popularnych jak grecka czy włoska, oraz odrobinę inna od kastylijskiej, chociaż nadal bardzo podobna.

Jednak, aby to zauważyć i poczuć trzeba trochę się naszukać, bo zarówno w Palma de Mallorca jak i w innych miejscowościach większość restauracji jest…włoska, albo raczej włoskopodobna, ograniczona do makaronów, frytek, pizzy i paelli.

Żeby zjeść lokalnie trzeba się trochę popytać, ale dobrą wiadomością jest fakt, że mieszkańcy Majorki cieszą się na to, że ktoś chce lepiej poznać ich wyspę i chętnie podpowiadają gdzie i co zjeść.

Bebechy na talerzu – czyli jak jeść lokalnie

Kuchnia Balearów to jest mnóstwo oliwy, trochę podrobów (często z baraniny bądź jagnięciny) i kapusta. Najbardziej charakterystycznym daniem jest Sopa Mallorquina, czyli pokrojony na cieniutkie kromeczki chleb położony warstwami w glinianym naczynku, polany wywarem z kapusty, z zielonym groszkiem, marchewką, pomidorami i kawałkami mięsa lub kiełbasy. Składniki zmieniają się w zależności od pory roku, ale kapusta zostaje. To zaś oznacza dwie rzeczy- zupa jest sycąca, a brzuch wygląda bo niej jakby był jeszcze bardziej nasycony (kapusta). To zaś nie koniec kapuścianych przygód kucharskich na Majorce, bo następne w kolejce czeka llom amb col, co w głowie skojarzyło mi się z gołąbkami robionymi przez kogoś komu spieszyło się na siestę. Są to sznycle wieprzowe pod gotowaną kapustą, posypane smażoną kaszanką. W smaku dobre, chociaż bez jakiejś wyraźnej nuty.

Jeśli zaś dla kogoś kaszanka to za mało wrażeń z podrobów, dla takich zawodników stworzono Frito Mallorquin, którego podstawą są  wątróbki i nerki, jakiegokolwiek zwierzątka jakie tego dnia żyło sobie na farmie. Wszystko jest smażone na głębokiej oliwie wraz z ziemniakami, papryką oraz czosnkiem. Do tego według tradycji dodawano krew, aby sosik zagęścić, a niektórzy potrafią jeszcze wymieszać to z koprem włoskim dla anyżowego posmaku. No nie jest to sałatka grecka.

Na słodko jakoś łatwiej wchodzi

Jeżeli zaś przełknięcie dań głównych jest za dużym wyzwaniem wtedy z pomocą przychodzą majorkańskie desery. No, prawie.

Najsłynniejszym z nich jest ensaimada i to takim, którym wszyscy na wyspie się chwalą, można znaleźć go na koszulkach, na magnesach, a nawet można kupić poduszki wyszywane w jego kształcie. Jest to taki ślimak z delikatnego, półfrancuskiego ciasta, wyrabiany…ze smalcem. W smaku niczym nie zachwyca, więc lepiej uderzyć w inne tradycyjne słodycze. Takie jak na przykład buñuelos. Nie, nie są to lukrowe miniatruki Luisa, wielkiego hiszpańskiego reżysera. Są to małe smażone pączki. Z ziemniaków. Posypane cukrem, jeszcze ciepłe są pyszne. Na zimno są gumowe i raczej niesmaczne. Jeśli i one człowieka nie przekonują, to wtedy można sięgnąć po robioles, czyli pierożki z kruchego ciasta wypełnione dżemem z dyni, albo twarogiem.

Czy jest to wymarzone menu każdego wczasowicza? Być może. Nie mnie oceniać.

Wypieki na majorkańskim targu

Informacje Praktyczne

Ale czego spodziewać się po wyspie, która najbardziej dumna jest z wyrobiania…pasztetowej.

O tej pasztetowej to prawda, nazywa się sobrassada i jest to coś pomiędzy pasztetową, a metką przyprawianej bardzo mocno słodką papryką.

Na wyspie popularny jest fuet, czyli rodzaj lokalnego salami.

Na wyspie łatwo też o wyśmienite sery, chociaż sami mieszkańcy najbardziej polecają te, które wyrabia się na sąsiedniej Menorce.

Najlepszym miejscem na próbowanie lokalnych potraw są targi, te w Santa MAria i Santanyi, ale trzeba uważać bo nie wszystko co sprzedają jako lokalne, takim jest. Bardzo często opychają turystom te same produkty, które można kupić w wyspiarskim Carrefourze.

My próbowaliśmy lokalnego jedzenia w restauracji Cañas y Pintxos przy ulicy Carrer 31 Diciembre, które jest godne polecenia, chociaż obsługę ma typowo hiszpańską.

Ceny 2018

Sopa Mallorquina 10.90 euro
Llom amb al Col 10.90
euro
Sobrassada około 15 euro za kilogram
Sery około 20 euro za kilogram
Robioles około 3,5 euro za 3 sztuki
Ensaimada około 2 euro sztuka

Buñuelos około 2 euro za 7 sztuk

Hiszpania ma o wiele więcej do zaoferowania. Sprawdź poniżej

Albo może w inne miejsca

W odpowiedzi na “Rzucając w majorkańską kuchnię”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *