Gdy opowiada się o Madrycie łatwo przeoczyć jego parki, a jest to jedna z najgorszych rzeczy jaką można zrobić temu miastu.
Rzucając w Madryckie Parki

Gdy opowiada się o Madrycie łatwo przeoczyć jego parki, a jest to jedna z najgorszych rzeczy jaką można zrobić temu miastu.
Jest dużo mniej znane niż Toledo, chociaż nadal popularne i powinno być obowiązkowym punktem wycieczek ze stolicy Hiszpanii.
Za nim się zapłaci za to własnymi nerwami, warto się pocieszyć tym, że nie jest to wymierzone przeciwko nam, tylko przeciwko światu/systemowi/wszystkim.
Ciasne bary są jednym z efektów stagnacji, jaką tyrania miała na społeczeństwo i chociaż nie są one już spowite papierosowym dymem atmosfera nadal jest tutaj gęsta.
Zapraszamy do Malasañi, czyli najbardziej wyluzowanej dzielnicy Madrytu. Jej hipsterska tradycja sięga głęboko w miejską historię.
W Hiszpanii jak w mało, którym miejscu można się sprawdzić jeśli chodzi o ustalanie własnych granic (samemu trzeba nazwać czy wytrzymałości żołądkowej czy hipokryzji).
Jest w Madrycie coś swojskiego. Trochę małomiasteczkowej ciszy wśród brukowanych uliczek, trochę szarych bloków, trochę tandetnych knajpek.
Zanim Europa się skurczy najpierw urośnie odległość od domu. Początki żadnej wymiany nie są łatwe, a do tego zdają się trwać wieczność. Wtedy Erasmus zaczyna rozsiewać magię.