Punta del Este w Urugwaju powstało aby odstraszyć klasę średnią i przyciągnąć tych najbogatszych, co w nękanej ubóstwem Ameryce Południowej brzmi cynicznie.
Rzucając w Punta del Este
Punta del Este w Urugwaju powstało aby odstraszyć klasę średnią i przyciągnąć tych najbogatszych, co w nękanej ubóstwem Ameryce Południowej brzmi cynicznie.
O tym się nie mówi, bo tego łaskotania w brzuchu nikt po powrocie nie będzie zazdrościł.
Z tych wątpliwości nie przyjdzie ani splendor, ani sława.
Jednak, dostanie się coś takiego jak za duży sweter pod choinką. Coś, co można ubrać w listopadowe wieczory, kiedy nikt nie widzi.
To nie jest tylko napój, który ma pompować więcej krwi przez nasze serce. To jest cały rytuał. Nawet przygotowanie dobrego mate nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać.
Montevideo, stolica Urugwaju, to miasto bez pretensji, w którym bardziej się żyje niż się zwiedza, a wędki zastępują selfie sticki.
Jest na świecie taka metropolia, w której wiecznie panuje niedziela. Taka, w której nie ma korków, ani nawet pośpiechu.
Chivito to jedyna rzecz, przez którą Urugwajczyk nie zostanie pomylony z Argentyńczykiem, bo wszystkie inne, które napawają ich dumą eksportuje sąsiad z południa.
W Cabo Polonio, miejscowości, do której nie prowadzi żadna droga, życie zdaje się być całorocznym Przystankiem Woodstock, dni ciągną się leniwie, gdzieś obok zewnętrznego świata, a domki są rozsypane wokół ciągle działającej latarni morskiej.
Leżąca gdzieś na szarym końcu Urugwaju miejscowość to jedno z tych miejsc gdzie czasu się nie liczy, nadgarstki są wolne od zegarków, a dusza od pośpiechu.
Mała. cicha, urokliwa. Uśmiecha się nieśmiało i wydaje się być uosobieniem Urugwaju. Warto też wiedzieć kiedy tu przyjechać.