Rzucając w Argentynę

Argentyna – przeczytaj wprowadzenie

Cała seria powstała w 2016 gdy mieszkałem i pracowałem w Argentynie

Argentyna to taki kraj, o którym każdy słyszał, a i tak wie się o nim tak naprawdę niewiele.
Niby wiadomo, że Maradona, że tango, że gdzieś tam Patagonia i że Boskie Buenos.

Jednocześnie nie wie się o nim prawie nic. Tak czy siak myśląc o niej w przed oczami pojawiają się złoty piasek, szumiące morze, tropikalne owoce, drinki z palemką i hamaczek.

Niestety. Nic takiego. Nic a nic.

Je się mięso i to w takich ilościach, które nawet w Polsce uchodziłyby za ogromne. Morze jest zimne i równie zatłoczone. Narodowym daniem jest schabowy. Jedna trzecia kraju jest zimniejsza niż całe Podkarpackie. W dodatku okazuje się, że Argentyńczycy są dużo bliżsi Polakom niż odległość mogłaby na to wskazywać. Ba wszyscy wiedzą, czy w ich żyłach płynie polska krew.

Lecz nie tylko to.

Podobna tęsknota za czasami świetności, kościelne wpływy, lata mrocznej dyktatury i terroru, polityczny sajgon oraz bezgraniczna miłość i wiara w to, że nie ma piękniejszych kobiet niż te tutejsze brzmią dziwnie znajomo.

Tak właściwie to czasem nie wiadomo, o którym kraju się opowiada.

Może dlatego ta seria okaże się wciągająca, bo argentyńskie pampy mają w sobie dużo znajomego uroku.

Albo może z dokładnie przeciwnych powodów.

Może to właśnie dlatego, że ta swojska Argentyna jest całkiem innym światem. Miejscem, gdzie mężczyźni całują się w polik na powitanie. Krajem, gdzie słowo daleko oznacza tysiąc kilometrów, a dwugodzinna jazda samochodem to jest nadal blisko. Krainą, w której można zamarznąć równie łatwo, co wykąpać się pod ukrytym w dżungli wodospadem.

Lecz przede wszystkim miejscem robiącym ogromne wrażenie.