Kategorie
Rzucając w uczucia

Rzucając w Podróże z Wariatami

Za mało się o tym mówi i chyba trochę strach się do tego przyznać, ale wariaci są potrzebni do tego, żeby nie zwariować.

3 min czytanka

-Ocho! Idą! RZEŹNICY!

Nie da się ich inaczej przywitać. To oni. To są wariaci. To są Twoi wariaci.

Za mało się o tym mówi i chyba trochę strach się do tego przyznać, ale wariaci są potrzebni do tego, żeby nie zwariować.

To oni cali mokrzy pozostawiają parkiet w ogniu. Wspinają się na lampy uliczne, które się pod nimi łamią. Krzyczą przez okna samochodów. Nago biegają po ulicach. Gubią portfele, paszporty, telefony, siebie i wszystkich wokół. Przebierają się na pstrokato, na pstrokato bluzgają, na pstrokato balują. Wariaci nie mają imion, ani nazwisk, ani płci ani zawodów. Wariaci robią rzeczy na które by się nie odważyło. Wariaci skaczą wyżej, śpiewają głośniej, w karty z niezrównaną pasją grają. Wariaci przynoszą problemy, kłopoty, napędzają stracha i wcale się tym nie przejmują.

To z nimi chce się jeździć.
I to ich właśnie ma się ochotę zamordować.
Spuścić za nimi psy. Utopić w morzu pośród świecącego planktonu. Otruć ich jedzenie.

W świecie nie brakuje cliché, takich jak to, że życie płynie nieubłaganie. Takich, że nieważne przez ile stref czasowych się leci, to przeszłość i tak połknie każdą podróż. Dlatego wariaci są niezbędni. Dokładnie wtedy kiedy te frazesy o przemijaniu wygrywają to ci niezrównoważeńcy przychodzą z pomocą. Oni tworzą tę jedną niezbędną część każdego wyjazdu.

Opowieści, wspomnienia, anegdoty.

Wszystko to co pozwala nam się cieszyć życiem więcej niż raz zawdzięczamy właśnie im.

I nie trzeba ich szukać.
Wariaci rodzą się z przypadku. Z niespodziewanych momentów. Wychodzą na powierzchnię tylko z zaskoczenia. U tych, którzy już niczym nie mieli nas zszokować i u tych, po których nikt się nie spodziewa. Nawet najdrobniejsze usta potrafią bez zawahania pożreć z główką całą kaczuszkę. Nawet najbardziej legendarni agenci potrafią wprawić w osłupienie. I to do tego stopnia, że i najmocniejszy bimber na Podlasiu nie otrząśnie ze zdumienia.

Przez to, że wariaci kryją się w błędach w Matrixie nigdy nie wiadomo, kiedy  wariatem staniesz się właśnie Ty. Skaczesz  na Małysza przez schody. Przewracasz się na piasku. Śpiewasz nie tę przyśpiewkę nie w tym mieście. Szkło i godność rozbijasz w mak. Nagotujesz sobie bigosu.

Czasem to się przesadzi. Czasem przekroczy się kilka granic. Czasem będzie się miało więcej szczęścia niż rozumu. Czasem własne wariactwo innych wariatów zaboli. Czasem tak jest.

I chociaż się nie wydaje to właśnie z wariatami nawet w takie “czasem” jest jakoś dziwnie bezpiecznie.

Bo tylko wariaci zejdą za Tobą do piekła, poprzewracają lucyferowe kotły, dorwą Cię zakłopotanego własną głupotą, ze zrezygnowaniem pokręcą głową, zupełnie szczerze popatrzą w oczy i powiedzą:

I tak Cię kocham wariacie.

Wariaci w podróży to też uczucie. O innych możesz poczytać niżej:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *